Opis forum
- Co jest nie fer? Skoro Ty mnie chcesz stad wywalić i cały czas powtarzasz, że mogę o Tobie pomarzyć, to jak mawiają "Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu" - odparłem z uśmiechem pełnym satysfakcji, ale tego już dostrzec nie mógł. Nadal nie raczyłem się do niego odwrócić.
Offline
Skurwiel, skurwiel, powtarzałem sobie w myślach. Muszę się uspokoic. Tylko spokój mnie uratuje.
- Wierz mi, ja nigdy nie byłem na dole i nie mam zamiaru być kolejny raz. Dlatego możesz sobie pomarzyć. Poza tym związki nie polegają tylko na seksie, nie? Kiedyś wspominałeś, że ci zależy, czy coś. - wzruszyłem ramionami, podszedłem do stolika i zapaliłem papierosa, nie patrząc na niego - Zresztą, nie ważne - usiadłem w fotelu i zabrałem się za książke.
Offline
- Sam twierdzisz, że mogę pomarzyć przez seks. Nie podałeś mi innego powodu. Mówiłem, że mi zależy - twierdząco skinąłem głową i w tym samym momencie odwróciłem się w jego stronę - Ile Ty palisz... - pokręcił głową w ramach skarcenia go za to jawne targnięcie się nie tylko na swoje, ale i na jego życie.
Offline
- Mogę palić ile mi się podoba, a tobie nic do tego - mówiłem nie podnosząc oczu znad książki
- Jak coś ci się nie podoba to twój problem, nie mój- rzuciłem do niego - A teraz wybacz mi, bo jestem zajęty, jak widzisz.
Offline
- Ja się z Tobą droczę, a Ty wszystko na poważnie. Skoro mi zależy, to nie będę spal z kimś tam - podniósł się i usiadł po turecku ręce wyciągając przed siebie, wychylając się trochę do przodu i niemal kładąc. Spojrzał na niego o dziwo uważnie.
Offline
Poczułem jego wzrok na sobie. Co irytujący człowiek. Westchnąłem ciężko, odłożyłem książkę i wstałem z fotela.
Podszedłem powoli do łóżka obserwując blondyna, pogłaskałem go po policzku
- Będzie dobrze - posłałem mu uśmiech, usiadłem na łóżku i przytuliłem się do niego. Maliny.
- Pachniesz malinami, wiesz?
Offline
Skinąłem powoli głową nadal zdziwiony takim obrotem sprawy - Teraz jest dobrze - stwierdziłem jak zawsze nie wiedząc, co się robi w takich sytuacjach. Trzymałem go blisko siebie i gapiłem się to na niego to w okno - wiesz chyba pora spać - zaproponowałem cicho chyba zakłopotany, a do tego zmęczony bogini raczy wiedzieć, czym.
Offline
-Możemy iść, jak chcesz - wstałem i ruszyłem w kierunku łazienki. Po ok.15min wróciłem i położyłem się, pocałowałem go w ramię.
Dłonią głaskałem go po głowie. Wtuliłem się w niego
- Dobranoc - wyszeptałem i pocałowałem go.
Offline
Podniosłem się z łóżka i sam też poczłapałem do łazienki po drodze zahaczając o szafę. Zabrałem z niej to, co było mi potrzebne i po parunastu minutach wróciłem do pokoju w białym bokserkach w czerwone serduszka. Poprawiłem wilgotne włosy i ułożyłem się obok chłopaka. Mruknął coś wkradając się pod kołdrę i przytulając do jego pleców. A trzeba przyznac, że nie byłem ani ciepły, ani suchy.
Offline
Otworzyłem oczy, przeciągłem się. Dobrze mi się leży. Spojrzałem na jego spokojną twarz, a gdyby tak...? Zawachałem się chwilę, pogłaskałem go po policzu, dalej nie będęc pewnym, czy sciągnięcie tej szmaty, gdy on śpi, jest uczciwe, ale z drugiej strony...
Ciekawe jak on wygląda, bez tego, cholera jasna. Chwyciłem go za dłoń, przygryzłem wargę i patrzyłem się na niego.
Dobra, nie zrobię tego, teraz. Pocałowałem go i wtuliłem się w niego, nie puszczając jego dłoni.
Offline
Mruknąłem jakieś "Tak mamusiu, już wstaje do szkoły" i już miałem się przekręcić na drugi bok, kiedy otworzył oczy. Uśmiechnąłem się błogo i powróciłem do leżenia w jego stronę. Położyłem rękę pod głowę nie przejmując się tym, że kołdra zsunęła się odkrywając mnie niemal całkowicie - No ten... Cześć. Jak się spało? - zerknąłem na linie na łóżku a właściwie na to, że leżałem na jego połowie. Wyszczerzyłem się szerzej.
Offline
-Cześć, dobrze się spało, a tobie? - spojrzałem na niego. Pora wstać, bywa. Wstałem z łóżka i spojrzałem na zegarek, po 9.
Poszedłem do łazienki, zgarniając po drodze ubrania. Wróciłem po jakimś czasie, zapaliłem papierosa i podszedłem do łóżka i delikatnie go pocałowałem
- Wiesz kochanie, głodny jestem - wyszczerzyłem sę do niego
Offline
- Czy to była sugestia, że mam ruszyć dupę i dać Ci jedzenie? A jak Ci czegoś znowu dosypie, wiesz zostało mi trochę tego eliksiru...- wystawiłem język podciągając kołdrę i przeciągnąłem się z lubością wyciągając ręce do tyłu. Widać na razie nie miałem zamiaru ruszyć się z łóżka, przecież dopiero świta. Spojrzałem na niego nieco zdziwiony, zaraz jednak zabrałem się za oględziny niezwykle inspirującego sufitu.
Offline
-Jak uważasz - położyłem się koło niego .
- Ale, jak umrę z głodu, to będzie twoja wina, wiesz? - dźgnąłem go palcem w żebra - I co wtedy zrobisz sam, hmm? - pocałowałem go w ramię - I kawa bym się napił - pogłaskałem go po policzku - Proszę - wyszeptałem
Offline
- Chcesz obudzić we mnie wyrzuty sumienia czy może przekonać mnie swoimi wdziękami? Bo tak na raz to kiepski pomysł - uśmiechnął się niemal niedostrzegalnie. Podniósł się z łóżka dość niechętnie i wyszedł z pokoju. Wrócił otwierając drzwi kopniakiem i na stoliku postawił kanapki z białym serem, żółtym i pomidorem, szynką i sałatą. Do tego dwa kubki kawy, przez ramie miał przewieszoną szmatkę i skłonił się nisko niemal dotykając nosem podłogi - Smacznego, paniczu. Pamiętaj, ze w łóżku się nie je, bo potem zostają okruszki i co niektórym się w plecy wbijają.
Offline