Opis forum
Wpadł mi do głowy pewnien pomysł. Wykopałem go z łóżka. - O, nie mój drogi, nie będzie nic. Śpisz na fotelu. - pokręciłem głową - A wiesz dlaczego? - spojrzałem na niego - Bo nie było żadnej randki, ot dlaczego!
Offline
Stałem i patrzyłem na niego spode łba – Jak sobie chcesz... – i wyszedłem trzaskając drzwiami. Ruszyłem do kuchni i zabrałem stamtąd jakiś koszyk i to, co zostało z tego, co Die upichcił. Jakieś świeczki i kwiatki, talerze, sztućce. Łaskawie, co by trochę pracy w to włożyć przygotowałem sałatkę owocową. Kocyk też jakiś znalazłem i ruszyłem nad jezioro. Tam też wszystko rozłożyłem. Kwiaty położyłem przy talerzu, jedzenie, świeczki na środku. Taki romantyczny nastrój. Zastanowiłem się nad wzięciem gitary, ale już po chwili skreśliłem ten pomysł. Wróciłem do pokoju, za sobą trzymałem też kawałek materiału – Zabieraj się idziemy na tę randkę – powiedziałem niezwykle pewnym i władczym tonem. Podszedłem do niego zawiązałem mu chustkę na oczach i przerzuciłem go sobie przez ramie, z nijakim trudem, ale mi się udało. W ten sposób postanowiłem go przetransportować na ów piknik.
Offline
Wszedłem do pokoju odrazu kierując się do łazienki. Zrzuciłem mokre ubrania; szybki prysznic. Cholera, zapomniałem ubrań. Wzruszylem ramionami, owinąłem ręcznikiem i ruszyłem do pokoju. Nie zwracając uwagi na Reitę grzebałem w szafie w poszukiwaniu czegoś, co nadaje się do noszenia. Hmm, niebieska koszula, spodnie. A to co...?
- Reita, po co trzymasz jeszcze ten strój? - wskazałem na obcisłe czarne getry, golf, kocie uszy i ogonek, uniosłem brew - Wiesz, kocie, ładnie w tym wyglądałeś - zaśmiałem się i wróciłem do łaznienki.
Offline
- Trzymam go żeby kiedyś w ramach przeokrutnej zemsty ubrać kogoś w to i kazać mu roznosić kompletnie idiotyczne ulotki z francowatymi kucykami. A tak poważnie to możesz to wyrzucić – ułożyłem wszystko, posprzątałem bałagan, jaki Kai zdążył uczynić w szafie. Westchnął ciężko, rzucił się na łóżko. Leżał na brzuchu z głową ukrytą w poduszce.
Offline
- Głupek, nie wyrzucę tego - mówiłem wchodząc do pokoju - Fajnie w tym wyglądałeś i szkoda jest wyrzucić - powiedziałem i zapaliłem papierosa; podszedłem do okna, otworzyłem je.
- Chory jesteś? Co ty robisz? - spojrzałem na chłopaka; wyrzuciłem peta przez okno i podszedłe do lóżka, lustrując go całego. Co za widok.
- To wino pewnie ci zaszkodziło - usiadłem na łóżku i pogłaskałem go po głowie; pochyliłem się i pocałowałem w kark
- Dobrze się czujesz? - wyszeptałem mu prosto do ucha
Offline
- Jak chcesz to przymierz i zobaczymy jak Ty będziesz w tym wyglądał...-burknąłem do poduszki, po czym kiedy usiadł obok przekręciłem głowę w bok i utkwiłem w nim zamglone oczyska - Nie jestem chory, ale jak tak dalej będziesz się zachowywał to zacznę się czuć aż nazbyt dobrze, rzekłbym nawet będę czuł się jak napalony nastolatek - stwierdziłem cicho i położyłem rękę pod głowę, dłonią gładząc zagięcia pościeli. Czyli próbowałem się na czymś skupić.
Offline
Uderzyłem go w ramię i wstalem z łóżka.
- Ja tu martwię się, czy chory nie jesteś, a ty tlko o seksie, fustracie. Niech cię diabli wezmą lub inna cholera - usiadłem we fotelu, zapaliłem papierosa i zabrałem się za książkę, zupełnie ignorując go.
Offline
- Jakim seksie.. powiedziałem rozpalony. W sensie będę miał gorączkę i zacznę bardzo narzekać, żeby się mną mamusia, w tym wypadku Ty zajął. To nie ma nic wspólnego z seksem – stwierdził rzeczowo, śledząc jego ruchy z tej samej pozycji. Zamrugał parę razy gwałtownie – Co ja pieprze, tak miałem na myśli seks do cholery – stwierdziłem nieco żywszym tonem.
Offline
Spojrzałem na niego zaskoczony; po chwili skrzywiłem się i powiedziałem do niego:
- Wiesz, jakoś twoje zapotrzebowania seksualne mnie nieinteresują i nie dotyczą. Możesz sobie pomarzyć, kocie. Ewentualnie sam sobie dogodzić. - rzuciłem do niego, nie odrywając się od książki.
- Może kiedyś, słońce, może.
Offline
- Wybacz jest trzecie wyjście - uśmiechnąłem się lekko, niezrażony. Leniwie się przeciągnąłem i przekręciłem na drugi bok tyłem do niego. Za sobą pociągnąłem poduszkę i zarzuciłem ja sobie na głowę - I wcale Ciebie nie dotyczy - dodałem jeszcze, po czym całym swoim ciałem rozpocząłem trudny proces polegający na wszechogarniającym lenistwie.
Offline
Mam ochotę rzucić w niego książką, albo czyś cięższym. Zapiłem papierosa, przymknąłem powieki i zrelaksowałem się
- Wiesz, jak chcesz to idź sobie szukaj tego trzeciego wyjścia. Jak to nazwałeś. - rzuciłem obrażony - Ale śpisz na fotelu i trzymasz się z dala ode mnie - nie otwierając oczu mówiłem do niego - Więc możesz już zejść, bo chce się położyć - otworzyłem oczy i spojrzałem na niego.
Offline
- Oho czyżby zazdrość? - zaśmiałem się cicho i nie zmieniłem pozycji - Po pierwsze to jeszcze się z nikim innym nie przespałem, a po drugie to warunkiem spania na łóżku była randka, która się odbyła. Dotrzymaj, więc słowa - poduszkę nasunąłem bardziej na oczy jakby mu do łba strzeliło zabranie mi jej czy inny głupszy pomysł.
Offline
Ma rację, cholera jasna. Wstałem z fotela, zgasiłem papierosa. Podszedłem do łóżka i położyłem się, nie dotykając go.
- Nie ma o co byc zazdrosnym - pokręciłem się trochę - Pomarzyć zawsze możesz, dobranoc - przykryłem się kołdrą i próbowałem zasnąć.
Offline
Odrzuciłem mu poduszkę nie zmieniając pozycji – W takim razie, dlaczego zareagowałeś takim oburzeniem na to, że równie dobrze mogę spać z kimś innym? – postanowiłem z premedytacją nie dać mu zasnąć, ileż to razy on mnie denerwuje?
Offline
Rzuciełm w niego poduszką, nie odwracając się do niego powiedziałam:
- Bo to nie fer w stosunku do mnie, wiesz? Grasz nie uczciwie. - usiadłem na łóżku. Nie mam pojęcia co teraz zrobić, ani jak się zachować.
Offline